środa, listopada 02, 2005

Lato, swieta, wyscigi i podatki

Wiem wiem, dawno sie nie odzywalam. O Fidzi nie napisalam nic, a to dlatego, ze brak slow zeby opisac jak cudownie spedzilam tam czas. Zdjecia mowia chyba same za siebie ;- )
Niestety wszystko co dobre szybko sie konczy i trzeba bylo wrocic do normalnego zycia. Nie przyszlo mi to latwo. Dlugo chodzilam w glowa w chmurach. Pierwszego dnia po powrocie do Sydney dwa razy w jednym dniu wsiadlam do zlego autobusu, i w ten sposob poznalam nowe okolice :- ) Dzis, po dwoch tygodniach od powrotu, jakos w miare funkcjonuje.

Przedwczoraj mialam pierwsza okazje stanac twarza w twarz z australijska biurokracja. W lokalnym urzedzie skarbowym zlozylam swojego pierwszego w zyciu australijskiego PIT-a. W zasadzie to byl pierwszy w zyciu PIT jaki sama wypelnilam. W Polsce moim osobistym doradca podatkowym byl moj kochany Tata. Tu sila wyzsza zmusila mnie do samodzielnego dzialania. Chyba sie udalo. Teraz nic tylko czekac na zwrot pieniazkow :- )

Powoli zbliza sie lato. Z dnia na dzien jest coraz cieplej, czasem nawet 30 stopni. Trudno mi uwierzyc, ze to juz listopad, bo pogoda nic a nic sie nie zgadza : -) W swieta bedzie tu srodek lata, temperatury bede wynosic ponac 30 stopni. Czy ktos potrafi sobie wyobrazic Boze Narodzenie na plazy??? Koncepcja swiat w tropikach nic a nic mi nie pasuje. Dlatego swieta spedze w zimnej i snieznej Polsce. Juz sie nie moge doczekac :- ) Tutaj od dwoch tygodni na kazdym kroku rozstawione sa dekoracje swiateczne. Strasznie to dziwne przechadzac sie miedzy choinkami w sandalach i krotkich spodenkach ;- ) Swieta musza byc zimne i musza byc z rodzina i przyjaciolmi. Z tego co mowia mi znajomi swieta nie maja tutaj w Australii prawie wogole wymiaru duchowego; to raczej kolejna okazja do poleniuchowania. 25 i 26 grudnia wszystkie centra handlowe sa otwarte i zaczynaja sie poswiateczne wyprzedaze. Nie do pomyslenia w Polsce. W Australii prawdziwa religia sa za to wyscigi konne. Np wczoraj mial miejsce najbardziej prestizowy, najlepiej obstawiony i z najwyzsza pula nagrod wyscig – Melbourne Cup. Wyscig trwa raptem 3 minuty, ale to wystarczajacy powod, zeby Victoria (stan, ktorego stolica jest Melbourne) zafundowal sobie dzien wolnego, a praca w reszcie Australii zamarla na pare chwil. U nas w pracy tez panowala prawdziwa histeria. Nie mamy telewizora w biurze wiec wyscigu sluchalismy w radio. Trzeba bylo widziec przejete miny calej zalogi :- ) Wygral ten sam kon i dzokej co rok i dwa lata temu - tak jak nasz Adam Malysz jako pierwszy w historii wygral 3 Puchary Swiata z rzedu, tak tez ten kon i dzokej wygrali trzeci raz z rzedu.

2 Comments:

At 17:28, Anonymous Anonimowy said...

prosze nie narudź!!!ja dziś wstałam o 5.20 a za oknem było -2 wiec wież mi,że te +30 to wcale nic strasznego:-)

 
At 20:45, Anonymous Anonimowy said...

wiem,wiem ma być WIERZ a nie WIEŻ ale jak sie wstaje o 5,30rano to ortografia nie jest ważna!miłego dnia siotro!!!

 

Prześlij komentarz

<< Home