czwartek, marca 24, 2005

Moje pierwsze australijskie wakacje – końcowe odliczanie

Miejsce akcji – lotnisko w Sydney

Czas – czwartek, 24 marzec, na kilka chwil przed odlotem

Miejsce docelowe – Cairns w stanie Queensland

Plan na najbliższe 4 dni – wylegiwać się na plaży, zachwycać się Wielką Rafą Koralową, zobaczyć las deszczowy tudzież dżunglę – krótko mówiąc spędzić Wielkanoc w dosyć nietypowy jak na polskie zwyczaje sposób.

Kiedy bukowalam bilet na samolot kilka tygodni temu, wydawalo mi się, że trzeba będzie wieki czekać na te wakacje. Oczywiscie czas zlecial strasznie szybko no i czas ruszać w drogę. W Sydney robi się chlodniej (jak na australijskie standardy), lato na dobre się skończylo, więc tym bardziej się cieszę, że będę mogla spędzić 4 pelne dni w upalnym Cairns :- )

Tak a propos pogody, strasznie mnie smieszy to co widzę na ulicach. Ostatnie dni byly dosyć malo przyjemne jesli chodzi o pogodę. Bylo okolo 18 stopni, padal deszcz, wial wiatr, no ale jak na mój gust nie można bylo mówić o jakis trzaskających mrozach. Jednak dla tubylców to strasznie zimno, wszyscy chodzą w plaszczach jakie my w Polsce nosimy przy temperaturze 10 stopni, obwiązani szalikami itp. Jakos nie mogę się powstrzymać od smiechu jak na to patrzę. Wiem, że powinnam być bardziej tolerancyjna – w końcu nie każdy dorastal w tak ciekawym z punktu widzenia pogody kraju jak Polska :- )

Muszę kończyć i biec na samolot.

Poza tym chcialam jeszcze powiedzieć, że jestem już zupelnie zdrowa. Pochlonelam serie antybiotyków, wygrzalam się w lóżeczku, wyspalam się za wszystkie czasy. Krótko mówiąc jestem gotowa na podbój Cairns i okolicy!

Za kilka dni zapraszam na relację z Wielkanocy w tropikach :- )