poniedziałek, lipca 24, 2006

Sposoby na 'polskosc' na obczyznie

  • Stala lektura portalu www.gazeta.pl
  • Subskrypcja www.tvpolonia.com (jedyne $10 na miesiac) w celu ogladania Teleexpresu, M jak Milosc, Janosika, benefisow, dobranocek, i wielu innych fajnych rzeczy nadawanych przez TVP :- )
  • W miare regularne dostawy polskich ksiazek (dzieki Wam za to Rodzice!)
  • Lektura tygodnika Polityka (zazwyczaj przychodzi z pewncym opoznieniem, ale nieszkodzi;) )
  • Ogladanie w kolko polskich komedii (w kolekcji mamy miedzy innymi: Rejs, Va Bank, Co mi zrobisz jak mnie zlapiesz, Brunet wieczorowa Pora, Mis, Seksmisja, Kiler i ze 20 innych)
  • Namietne sciaganie z internetu polskich kultowych serialii z ktorych ulubiony to Alternatywy 4. Ostatnio do kolekcji dolaczyl serial Kariera Nikodema Dyzmy : )
  • Polskie jedzonko - do tej kategorii zaliczyc mozna zakupy w polskim sklepie, gotowanie barszczyku czy klusek slaskich a w najblizszej przyszlosci takze pieczenie pasztetu (slinka mi cieknie na sama mysl - zdam relacje z pieczenia pasztetu : ) )
  • Oczywiscie polscy znajomi

: - )

sobota, lipca 22, 2006

Weekend z wielorybami

Tydzien temu wybralismy sie do Nelson Bay, malej miejscowosci nad zatoka Port Stephen, jakies 3 godziny jazdy samochodem na polnoc od Sydney. Sobota byla koszmarna - ciagle padalo, bylo zimno, a wieczorem zrobila sie straszna wichura. Wichura okazala sie zbawienna, bo rozgonila chmury i niedziela byla sliczna. Niebieskie niebo, slonce. Czegoz wiecej trzeba, zeby wybrac sie na ogladanie wielorybow. Tak, wielorybow! Trwa wlasnie tzw. sezon na wieloryby. W tym okresie mozna calkiem latwo je wypatrzyc. Poplynelismy wiec na kilka godzin katamaranem w morze. Myslalam, ze bardzo dlugo bedziemy wypatrywac tych wielkich stworzen. Tymczasem juz po 20 minutach ukazaly sie naszym oczom pierwsze wieloryby. A potem kolejne. I kolejne. Bylo ich bardzo duzo. Zazwyczaj w grupie 3-4 osobnikow. Najpierw nad woda ukazywala sie mini fontanna - woda wydmuchiwana przez wieloryby, a potem ich wielkie cielska. Na koniec zazwyczaj machniecie ogonem. Rewelacja. Nisamowite stworzenia. A na koniec udalo nam sie takze zobaczyc delfiny!
Szkoda, ze weekend trwal tak krotko, i trzeba bylo wracac do rzeczywistosci. Na szczescie w kolejny weekend zapowiada sie nastepny wypad za miasto, a za 2 tygodnie jedziemy najprawdopodobnie na zachod od Sydney, w gory, gdzie mozna pojezdzic na nartach. Byc moze bedzie to moj "pierwszy raz" na nartach (z akcentem na "byc moze"). Ale o tym napisze za jakis czas : -)

Przystan w Nelson Bay












Wielorybi ogon











A tu kilka delfinow : -)