niedziela, października 07, 2007

Kilka osob spytalo mnie dlaczego nic nie pisze na blogu od pewnego czasu. Odpowiedz jest prosta - po ponad dwoch latach mieszkania w Sydney zycie tutaj stalo sie bardzo zwyczajne i nie obfituje w wieksze atrakcje niz zycie w Katowicach czy gdziekolwiek indziej. Na poczatku wszystko bylo nowe i ciekawe. Chcialo sie o tym wszystkim pisac. Niestety z biegiem czasu coraz trudniej dzielic sie w interesujacy sposob wiadomosciami o tym jak sie zyje w Sydney, bo zyje sie bardzo normalnie. Dlatego to jest ostatni juz wpis do tego blogu.

Rownoczesnie zapraszam na stronke z moimi zdjeciami. Staram sie regularnie wrzucac na nia nowe fotki - www.flickr.com/photos/magdabis

niedziela, marca 11, 2007

Lista Przebojow Trojki z Sydney



Jesli ktos z Was slucha Listy Przebojow Trojki lub jakiejkolwiek innej audycji prowadzonej w Trojce przez Marka Niedzwiedzkiego, wie, ze pan Marek bardzo lubi Australie i od lat spedza tu wakacje. W tym roku przyjechal na Antypody po raz bodajze dziesiaty. Zawsze w czasie jego pobytu w Australii Liste Przebojow prowadzil ktos w jego zastepstwie. W tym roku to sie zmienilo i pierwszy raz w historii Lista Przebojow nadawana byla z Sydney. Woz satelitarny ustawil sie w strategicznym miejscu - z jednej strony budynek opery, z drugiej strony slynny Harbour Bridge. Zjawilo sie calkiem sporo Polakow. Mnie oczywiscie nie moglo tam zabraknac.
Udalo sie pozdrowic na antenie rodzine :-)


czwartek, lutego 15, 2007

Nowa praca, nowe wyzwania

No i znow zaczynam od nowa. Po raz nie wiem ktory raz (chyba po raz szosty nie liczac dorywczych prac w czasie studiow) zaczynam nowa prace i tym razem mam nadzieje, ze trafilam w miejsce, w ktorym zostane na dluzej. 31 stycznia roku biezacego zakonczylam swoja kariere w branzy background screening. Po 3 latach pracy (rok w Polsce w formie Kroll i dwa lata w Australii w First Adventage) zdecydowalam, ze o background screeningu wiem juz wystarczajaco duzo, i ze czas na nowe wyzwania. W powyzszym celu porwalam sie na prace w firmie Mercer Human Resources Management. Wlasnie konczy sie drugi tydzien. Jak tu jest zupelnie inaczej niz w poprzedniej firmie! Duzo wieksze biuro, duzo wiecej ludzi, generalnie duzo wieksza firma. Wszystko jest bardzo dla mnie nowe, bo firma dziala w branzy o ktorej ja nie mam w zasadzie zielonego pojecia. Tzn teraz, po dwoch tygodniach, zaczynam to pojecie nabierac, ale przede mna jeszcze daleka droga. Jednak generalnie mowiac sadze, ze zamiana pracy byla bardzo dobra decyzja i na pewno dobrze wybralam firme. Mercer to swiatowy lider w doradztwie zarzadzania zasobami ludzkimi, firma o zasiegu globalnym, bardzo dbajaca o swoich pracownikow. Teraz tylko musze udowodnic, ze jestem warta, zeby mnie tu trzymac i chyba bedzie ok.

Jesli chodzi o to czym ja konkretnie sie zajmuje to pracuje jako project manager w zespole zajmujacym sie serwisami online, czyli stronami internetowymi. Jedna z uslug jakie firma oferuje to zarzadzanie funduszami emerytalnymi. Kazdy z tych funduszy ma swoja strone internetowa gdzie mozna sie logowac i sprawdzac ile pieniedzy jest na naszym koncie emerytalnym, zarzadzac tymi pieniedzmi itp. Nasz zespol zajmuje sie wlasnie tworzeniem, udoskonalaniem i rozwojem tych stron internetowych. No, to by bylo narazie na tyle jesli chodzi o nowa prace :) Jest OK

Acha, 9 czerwca lece do Polski!!! Bede w Polsce krotko, tylko 17 dni 9nowa praca, wiec na dluzszy urlop nie ma szans), ale lepiej 17 dni niz wcale. A w drodze powrotnej kilka dni w tetniacym zyciem Hong Kongu...

piątek, stycznia 26, 2007

Wakacje na samym szczycie Australii

Do Darwin przylecieliśmy o 12.30 w nocy, 26 grudnia. Pierwszą rzeczą jaka nas uderzyła była temeratura. Od pewnego czasu w Sydney było raczej zimno, a tu nagle koło 25 stopni i to w środku nocy! Marta i Krzysiek czekali już na nas więc szybko wskoczyliśmy do samochodu i udaliśmy się do ich przytulnego mieszkanka, raptem 10 minut od lotniska. Po zakwaterowaniu przyszedł czas na właściwe powitanie. Na stół powędrowała wiśniówka wyprodukowana przez Polmos Bielsko-Biała, a zakupiona w sklepie monopolowym w Sydney, oraz inne napoje sprzyjające wspominaniu starych dobrych czasów. Wspominanie przeciągnęlo sie do godziny 5 rano, tak więc kolejny dzień minąl głównie na odsypianiu poprzedniej nocy i snuciu sie z kąta w kąt. Ja z Przemkiem postanowiliśmy poznać trochę okolicę i wybraliśmy się na spacer na pobliską plażę, ale po 20 minutach byliśmy już znowu w domu – upał był nie do zniesienia, szczególnie po tak ciężkiej nocy. Tego dnia nie było już ciągu dalszego przywitania i wspomnień, gdyż czekała nas pobudka o 6 rano. Celem było miejsce zwane Katherine’s Gorge położone 300km na południe od Darwin. Katherine’s Gorge to rzeka płynąca w czymś w rodzaju wąwozu, tudzież w kanionie. Wąwóz/kanion podzielony jest naturanymi przeszkodami wodnymi na 13 odcinków. Z racji pory deszczowej mogliśmy zobaczyć tylko dwa odcinki. Pogoda była dosyć kiepska, było pochmurnie i momentami padało, ale pod koniec rozpogodziło sie i wtedy to Gorge pokazało swoją całą urodę. Wcześniej, w drodze do Katherine’s Gorge zatrzymaliśmy się w pobliskim miasteczku Katherine, które zaskoczyło nas głównie tym, że wzdłuż głównej ulicy rozstawione były głośniki na słupach, z których płynęła skoczna muzyka!


Następnego dnia wybraliśmy się do lokalnej farmy krokodylej. Na farmie tej choduje się krokodyle na mięso oraz skóry, ale można także zobaczyć bardzo ciekawe (i bardzo duże) okazy krokodyli, które mieszkają tam w wielku stawach, które znajdują się na terenie farmy. Kulminacyjnym punktem dnia jest karmienie krokodyli, kiedy to dwóch (i chyba bardzo odważnych) panów karmi głodne bestie kurczakami. Po karmieniu krokodyli przyszła kolej na karmienie nas samych. Na lunczy były croc burgery oraz udka z krokodyla z frytkami : -) Smakowało jak kurczak.

Kolejny dwa dni spędziliśmy w Kakadu National Park. Z powodu pory deszczowej największe atrakcje parku nie były niestety niedostępne, ale i tak widzieliśmy sporo ciekawej przyrody. Najmilej wspominamy krótki rejs po rzece pełnej krokodyli, wokół której mieliśmy okazję zobaczyć wiele ciekawych ptaków, oraz kąpiele w „basenach” skalnych.

Później był oczywiście Sylwester, ale o tym pisałam we wcześniejszym poście. Zabawa była przednia!

Ostatni dzień w Northern Territory spędziliśmy w Litchfield National Park kąpiąc się pod wodospadami. Lot do Sydney znow był w koszmarniej porze. Wylecieliśmy o 1.30 w nocy, a w Sydney byliśmy o 9.30 rano.

Wakacje z pewnością należą do bardzo udanych. Marta i Krzysiek fantastycznie nas ugościli, poświęcili nam dużo czasu, no i teraz muszą koniecznie przyjechać na rewanż do Sydney : -)

środa, stycznia 03, 2007

Sylwester

Wczoraj rano wrocilismy do Sydney po tygodniowym pobycie w Darwin - Australia's Top End :- )
Tam tez spedzilismy Sylwestra w towarzystwie naszych znajomych, Marty i Krzyska, ktorzy goscili nas w Darwin przez caly tydzien.
Wieceij o tym jak minely wakacje bedzie jutro. Poki co fotki z tego wyjazdu mozna zobaczyc na www.flickr.com/photos/magdabis
Narazie na blogu tylko fotki z Sylwestra. Tematem imprezy byly Piraci z Karaibow, stad takie stroje :- )










sobota, listopada 18, 2006

Podroznicze marzenia

Jakos ostatnio ciagle chodzi mi po glowie podrozowanie. Caly czas mysle gdzie jechac, kiedy i najwazniejsze - skad wziac na to pieniadze. Marzenie o podrozowaniu nie jest pewnie zbyt orginalne, ale wcale mi to nie przeszkadza. Caly czas marze. Moje najwieksze podroznicze marzenia?
1. najwieksze marzenie jest takie zeby zyc z podrozowania. Opcji jest tu kilka ale wszystkie tudno osiagalne i zazwyczaj raczej malo platne. Ci ktorzy z tego zycja mowia, ze nie jest latwo i wcale nie jest tak sielankowo jak mogloby sie wydawac. Mam tu na mysli pisanie o podrozach (gazety, czasopisma czy przewodniki) a takze robienie i sprzedawanie zdjec z podrozy.
2. wejsc na Kilimandzaro
3. przejsc Inka Trail i zobaczyc Machu Picchu
4. przemierzyc trase Cairo - Cape Town
5. obyc podroz do Chin koleja transsyberyjska
6. przejechac USA z San Francisco do Nowego Yorku
7. zobaczyc Patagonie
8. odbyc rejs na Antarktryde
9. zobaczyc kamienne posagi na Wyspie Wielkanocnej
10. zrobic setki zdjec na Wyspach Galapagos
11. spedzic kilka miesiecy podrozujac po Azji Poludniowo Wschodniej

To tak na poczatek. Mysle ze moglabym wymieniac bardzo dlugo. Na poczatek, na rozgrzewke, lece na tydzien w grudniu do Darwin. Darwin to miasto na polnocy Australii. Blizej z Barwin do Singapuru i Jakarty niz do Sydney. Miasto lezy w strefie zwrotkinkowej wiec klimat jest tam prawdziwie tropikalny. Ruszamy 25 grudnia. W planach m.in. kilkudniowy wypad do Kakadu National Park (ponoc jedno z najpiekniejszych miejsc w Australii). Oj bedzie duzo zdjec
: -)

P.S.
W poscie ponizej jest komentarz zostawiony przez Joasie. Weszlam na jej strone. Jako motto Joasia umiescila tam takie zdanie wypowiedziane przez Marka Twaina:
"Za 20 lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś ... Podróżuj. Śnij. Odkrywaj."
Nic dodac nic ujac.

sobota, października 07, 2006

Zdjecia

Jesli ktos ma ochote zobaczyc moje fotki to zapraszam na www.flickr.com/photos/magdabis
Co jakis czas wrzucam tam nowe zdjatka

piątek, października 06, 2006

Kilka fotencji z imprezy parapetowo-urodzinowej

Tort i ja

Janusz, ja i Pawel


Krzys z Mikolajem




Maciek i Marcin (w drugim planie Rudzka)


Przemek i Honzo z nowymi fryzurami ;- )

YYYYYYYHHHHHHHHHAAAAAAA :)

Kupilam na eBay sliczny klasyczny Canon AE1 Program z trzema obiektywami (25mm/f2.8, 50mm/f1.8 oraz 70-210mm/f4) i telekonwerterem za jedyne $147.50.

Yyyyyyyhhhhhhaaaaa!!!!!

Juz sie nie moge doczekac kiedy do mnie dotrze :- )

poniedziałek, września 25, 2006

Takie tam normalne zycie

No wiem. Juz nieraz obiecywalam, ze bede w miare systematycznie pisac na blogu. Niestety po raz kolejny nie udalo mi sie dotrzymac obietnicy. Powod ku temu jest glownie taki, ze wbrew temu co niektorzy moga myslec, codzienne zycie tutaj nie obfituje w wieksze atrakcje niz zycie np. w Katowicach. Tu jest oczywiscie ciut ladniej, ale jesli chodzi o klimat zwyklego dnia jest w zasadzie tak samo: pobudka, praca, powrot do domu, jakies jedzenie, troche tv albo ksiazki, spac i od nowa. W weekendy zazwyczaj ktos sie zjawi na pogaduchy, albo jedzie sie do supermarketu uzupelnic zapasy. Wczoraj bylismy takze na pikniku ze znajomymi. W ostatnia sobote bylismy w Ikea kupic stolik i polki no i oba produkty okazaly sie byc Made in Poland :- ) Tak wiec w niedziele rano, po skreceniu ostatniego mebla, oficjalnie zakonczyla sie przeprowadzka i urzadzanie nowego mieszkanka. Absolutnie jestem nim zachwycona. Ponizej sa fotki living roomu. Parapetowa polaczona z celebracja moich urodzin bedzie miala miejsce w najblizsza sobote. Swoja obecnoscia zaszczyci nas okolo 20 osob. Plany na menu przewiduja miedzy innymi polska kielbase z grila, salatke jarzynowa, pasztet mojego wypieku, sledzie i byc moze jakies ciasto (jesli bedzie ciasto to to bedzie pierwszy w moim zyciu wypiek :- ) )

niedziela, września 24, 2006

Kilka fotek nowego mieszkanka:)










czwartek, września 14, 2006

Nowe mieszkanie


Jutro zaczyna sie przeprowadzka :- ) Ta sama dzielnica, inne mieszkanie. Plan mieszkania powyzej. Prawda, ze wyglada bardzo fajnie? :- ) Jak juz bedzie po wszystkim to zrobie kilka zdjec i pokaze Wam jak mieszkam :- )

środa, sierpnia 16, 2006

Kilka ostatnich tygodni

Upieklam pasztet. Jak na pierwszy raz to uwazam, ze wyszedl swietny. Moze ciut za suchy, ale za to idealnie przyprawiony.

Zdalam egzamin na lokalne prawo jazdy.

Zapisalam sie na drugi poziom kursu fotograficznego, ktory zaczynam w przyszlym tygodniu.

W koncu zdobylam rewelacyjny obiektyw do mojego kochanego aparatu.

Widzialam po raz pierwszy snieg w Australii (w zasadzie byl to grad. Zdazyl sie wczoraj).

poniedziałek, lipca 24, 2006

Sposoby na 'polskosc' na obczyznie

  • Stala lektura portalu www.gazeta.pl
  • Subskrypcja www.tvpolonia.com (jedyne $10 na miesiac) w celu ogladania Teleexpresu, M jak Milosc, Janosika, benefisow, dobranocek, i wielu innych fajnych rzeczy nadawanych przez TVP :- )
  • W miare regularne dostawy polskich ksiazek (dzieki Wam za to Rodzice!)
  • Lektura tygodnika Polityka (zazwyczaj przychodzi z pewncym opoznieniem, ale nieszkodzi;) )
  • Ogladanie w kolko polskich komedii (w kolekcji mamy miedzy innymi: Rejs, Va Bank, Co mi zrobisz jak mnie zlapiesz, Brunet wieczorowa Pora, Mis, Seksmisja, Kiler i ze 20 innych)
  • Namietne sciaganie z internetu polskich kultowych serialii z ktorych ulubiony to Alternatywy 4. Ostatnio do kolekcji dolaczyl serial Kariera Nikodema Dyzmy : )
  • Polskie jedzonko - do tej kategorii zaliczyc mozna zakupy w polskim sklepie, gotowanie barszczyku czy klusek slaskich a w najblizszej przyszlosci takze pieczenie pasztetu (slinka mi cieknie na sama mysl - zdam relacje z pieczenia pasztetu : ) )
  • Oczywiscie polscy znajomi

: - )

sobota, lipca 22, 2006

Weekend z wielorybami

Tydzien temu wybralismy sie do Nelson Bay, malej miejscowosci nad zatoka Port Stephen, jakies 3 godziny jazdy samochodem na polnoc od Sydney. Sobota byla koszmarna - ciagle padalo, bylo zimno, a wieczorem zrobila sie straszna wichura. Wichura okazala sie zbawienna, bo rozgonila chmury i niedziela byla sliczna. Niebieskie niebo, slonce. Czegoz wiecej trzeba, zeby wybrac sie na ogladanie wielorybow. Tak, wielorybow! Trwa wlasnie tzw. sezon na wieloryby. W tym okresie mozna calkiem latwo je wypatrzyc. Poplynelismy wiec na kilka godzin katamaranem w morze. Myslalam, ze bardzo dlugo bedziemy wypatrywac tych wielkich stworzen. Tymczasem juz po 20 minutach ukazaly sie naszym oczom pierwsze wieloryby. A potem kolejne. I kolejne. Bylo ich bardzo duzo. Zazwyczaj w grupie 3-4 osobnikow. Najpierw nad woda ukazywala sie mini fontanna - woda wydmuchiwana przez wieloryby, a potem ich wielkie cielska. Na koniec zazwyczaj machniecie ogonem. Rewelacja. Nisamowite stworzenia. A na koniec udalo nam sie takze zobaczyc delfiny!
Szkoda, ze weekend trwal tak krotko, i trzeba bylo wracac do rzeczywistosci. Na szczescie w kolejny weekend zapowiada sie nastepny wypad za miasto, a za 2 tygodnie jedziemy najprawdopodobnie na zachod od Sydney, w gory, gdzie mozna pojezdzic na nartach. Byc moze bedzie to moj "pierwszy raz" na nartach (z akcentem na "byc moze"). Ale o tym napisze za jakis czas : -)

Przystan w Nelson Bay












Wielorybi ogon











A tu kilka delfinow : -)

sobota, czerwca 03, 2006

Nowe mieszkanie i juz przygody

3 tygodnie temu zmienilam miejsce zamieszkania. Oposcilam moich dotychczasowych wspollokatorow oraz ich rozwrzeszczana papuge i przenioslam sie do dzielnicy obok. Maly, ciasny domek zamienilam na przestronne i jasne mieszkanie. Wszytsko ladnie i milo, tylko ze 4 dni temu sie do nas wlamali. Wlasciwie nie tylko do nas, ale takze do 10 innych mieszkan w naszym bloku. Mielismy szczescie, bo zanim zlodzieje dotarli do naszego mieszkania mieli juz chyba pelne torby i zabrali tylko (a w zasadzie az) laptop kolezanki. W innych mieszkaniach straty byly niestety wieksze. Policja jest niestety bezradna. Zlodzieje okazali sie byc mistrzami w swoim fachu. Nie zostawili ani jednego odcisku palca, zamki w drzwiach wygladaly na nieruszone. Dzien po wlamaniu ubezpieczylismy mieszkanie (madry Polak po szkodzie), i pozostaje miec tylko nadzieje, ze cos takiego sie wiecej nie wydarzy.
CO poza tym slychac? Przede wszystkim zaczela sie na dobre jesien (ponizej zdjecia okolicy, w ktorej mieszkam. Mamy tu co wieczor takie ladne zachody slonca, a te kolorowe papugi na drzewach sa tak powszechne jak w Polsce wroble : -) ). Dni sa coraz chlodniejsze, ciemno jest juz o 17.00. Byle do lata! Na szczescie zima chyba szybko minie, bo w pracyduzo sie dzieje. Miesiac temu firma, w ktorej pracuje polaczyla sie z nasza dotychczasowa konkurencja. Stworzylismy trzecia pod wzgledem udzialu w rynku firme z branzy background screening w regionie Azji i Pacyfiku. Fuzja niesie za soba sporo zmian i wiele nowych zadan. Dla mnie tez szykuje sie zmiana - bede pracowac w zespole zajmujacym sie zleceniami poza Australia. Zapowiada sie ciekawie: -)

Okolica




niedziela, kwietnia 23, 2006

Fotki z Melbourne i okolic
























środa, kwietnia 12, 2006

Jutro jedziemy do Melbourne

Jesli chodzi o nurkowanie to kurs dokoncze w innym czasie. Nie bylam w stanie tego zrobic w zeszly weekend. Widocznosc w wodzie byla oropna, nie widzialam czubka wlasnych pletw. Dalam sobie z tym narazie spokoj. Szkoda, ale nic na sile...

Jutro o 6.30 rano lecimy do Melbourne. Zostajemy tam na 5 dni. Fajowo : -) Nocujemy u znajomych, mamy wynajete auto, wiec na dwa dni jedziemy na slynna Great Ocean Road. Obiecuje duzo fotek.

Zycze wszystkim Wesolych Swiat, mokrego dyngusa i smacznego jajca :- )

piątek, kwietnia 07, 2006

Boje sie

Jutro pierwsze nurkowanie na otwartej wodzie. Boje sie. Trzymajcie za mnie kciuki!

poniedziałek, kwietnia 03, 2006

Nurkowanie, czesc I

Za mna bardzo intensywny weekend. W sobote zaczelam kurs nurka. Przede wszystkim mam sporo szczescia, bo tak sie zlozylo, ze poza mna w grupie jest tylko jeszcze jedna osoba, czyli warunki sa super komfortowe. Kurs zaczal sie w sobote, bardzo niewinnie - od teorii. Caly dzien omawialismy rozne zagadnienia zwiazane z nurkowaniem, techniki, zasady itp. Na sobocie skonczyla sie jednak latwizna. Niedziela byla juz pod gorke. 6 godzin spedzilismy w basenie. Zaczelo sie od ubierania sie w tzw wet suit. Zalozenie tego kombinezonu, szczegolnie jesli jest wilgotny, jest nielada sztuka i kosztuje sporo wysilku. Potem trzeba bylo zalozyc cala reszte ekwipunku. Z tym wszystkim na sobie wazylam chyba z pol tony. No i zaczela sie "zabawa". Na poczatku bylo ok - cwieczenia oddechowe, unoszenie sie na wodzie itp. Z tym wszystkim radzilam sobie bez problemu. Jednak gdy przyszlo do cwiczen z maska, nie bylo juz tak wesolo. No bo nie jest rzecza prosta i komfortowa sciagniecie sobie maski z twarzy bedac 2 metry pod woda, a nastepnie nalozenie jest znow na miejsce i wyczyszczenie z wody, ktora w niej jest. A nawet jest jest to proste, dla mnie bylo to prawdziwym wyzwaniem. Gdy tylko sciagalam maske, woda lala mi sie do nosa, a dalej do gardla no i krztusilam sie. Ale po przecwiczeniu tego manewru kilkanascie razy, w koncu znalazlam sposob i udalo sie. Za tydzien w sobote czekaja mnie dwa pierwsze nurkowania na otwartej wodzie. W niedziele beda kolejne dwa oraz egzamin. Jak sie wszystko pojdzie dobrze to licencje bede miala za tydzien w niedziele : - )

P.S. Czy ktos oprocz moich rodzicow i siostry zaglada jeszcze na bloga? Nie pojawiaja sie zadne komentarze wiec chyba nikt tu nie zaglada. Jakby byly komentarze to i motywacja do czestrzego pisania byla by dla mnie wieksza. Mam nadzieje, ze ktos sie odezwie : -)

czwartek, marca 30, 2006

Fotki













wtorek, marca 28, 2006

Co u mnie nowego? Hmmm

Po pierwsze, jak zwykle mam bardzo duzo pracy.
Po drugie, koncertu U2, ktory mial odbyc sie w najbliza sobote, zostal odwolany z powodu choroby kogos z rodziny jednego z czlonkow zespolu. Nieoficjalnie mowi sie, ze koncert odbedzie sie w listopadzie :- (
Po trzecie, od 4 tygodni chodze na kurs fotografii, dzieki czemu moj super ekstra fantastyczny i wypasiony aparat fotograficzny moze mi pokazac na co go stac :- )
Po czwarte, w najblizszy weekend zaczynam kurs nurka! Zabieralam sie za to od lat, ale zawsze byla jakas wymowka (spowodowana zwykle strachem). Jak dobrze pojdzie to za 3 tygodnie o tej porze bede miec licencje Open Water Diver :- )
Po piate, za 3 tygodnie lecimy (my czyli ja i Przemek :- ) ) na 5 dni do Melbourne. W planie mamy odwiedzenie znajomych, zobaczenie miasta i wycieczke na Great Ocean Road. Ja osobiscie mam w planach zrobienie bardzo wielu fotek: -)
Po szoste, przepraszam, ze nie pisze regularnie, ale zawsze brakuje czasu :- ( Postaram sie poprawic.

niedziela, marca 12, 2006

Niedziela w Hunter Valley