Zima w Australii
Prawie wszyscy ludzie jakich mijam na ulicy maja na sobie plaszcze lub kurtki, wiekszosc obwiazana jest grubymi, welnianymi szlikami, calkiem spora grupa tubylcow zaopatrzyla sie w rekawiczki. Wiekszosc kobiet nosi kozaki. No coz - w koncu to zima. Tylko od czasu do czasu widzi sie turyste w krotkich spodenkach i koszulce z krotkim rekawem, ktory wcale nie wyglada na zmarznietego (w koncu przyjechal na wakacje do Australii, a Australia kojarzy nam sie z cieplem). I tu pojawia sie pytanie - czy to nie przesada, zeby nosic na sobie te wszystkie plaszcze, rekawiczki i szaliki, jesli temperatura rano wynosi kolo 12-15 stopni, a w ciagu dnia jakies17-20? Tubylec odpowie, ze to przeciez prawdziwe mrozy, prawie zima stulecia, ze jest freezing i ze nie wie jak ja moge paradowac w marynarce, bez szalika, i - o zgrozo - bez rekawiczek. Strasznie mnie to bawi, to ogladanie Australijczykow w ich zmaganiach z zima stulecia : -) Podejrzewam, ze dla nich pobyt w Europie poza okresem lata bylby cierpieniem i katusza.
W takich oto zimowych nastrojach oczekuje na lato, ktore zacznie sie gdzies w pazdzierniku.Bedzie goraco - 30 stopni albo i wiecej.
To by bylo na tyle - takie krotkie rozwazanie na temat jednej z roznic miedzy tubylcami a europejczykami - na temat podejscia do kwestii temperatury.