Znów sobie zrobiłam przerwę w pisaniu. Wszystkich którzy tu zaglądają w oczekiwaniu na nowe wieści ode mnie bardzo przepraszam. Jakoś ciężko mi się zmobilizować. W pracy nie ma za bardzo czasu na prywatę, a w domu nie mam komputera. Jeszcze nie mam – po nowym roku może sobie kupię, ale jak się znam to zaoszczędzone pieniądze wydam na jakieś wakacje. Tak a propos wakacji – w niedzielę byłam na targach podróżniczych. Wiem, że dopiero co wróciłam z wakacji i obiecałam sobie, że narazie zrobię sobie przerwę jeśli chodzi o wyjazdy (bo wypadałoby w końcu zaopatrzyć się w jakieś oszczędności), ale te targi znów rozbudziły we mnie chęć podróżowania. Targi poświęcone były głównie Australii i Nowej Zelandii. W tej najbliższej przyszłości raczej na wyjazd na kolejne wakacje nie mam co marzyć (szef by mnie chyba zabił), ale w przyszłym roku, w okolicach kwietnia, można chyba zacząc o tym myśleć : -) Podboje innych krajów zostawię sobie na później i spóbuję obaczyć jak najwięcej w Australii.
Koniec rozmyślania. Czas na powrót do rzeczywistości.
Praca. W sumie to niewiele o niej pisałam. Może zacznę od tego co robimy. Robimy background screening. Dla niezaznajomionych z tym pojęciem – sprawdzamy osoby, które mają być zatrudnione przez naszych klientów. Pracę bardzo lubię, a to ponoć nie zdarza się wielu osobom. Wstawania przed 7.00 rano nie lubię wcale, ale to nic w porównaniu z moim współlokatorem Paulem, który do pracy chodzi na 4.20 rano.
Kiedy zaczęłam tu pracować w lutym było nas 4 osoby (+ dwóch szefów – właścicieli biznesu). Dziś, po 9 miesiącach, jest nas 20 osób i ciągle rośniemy w siłę. Nie wspomniałam jeszcze o widoku jaki mamy z okna :- ) Otóż biuro mieści się w samiutkim centrum Sydney. Nie da się być chyba bardziej w centrum. Jesteśmy dokładnie na przeciwko QVB – Queen Victoria Building - pięknego budynku z czasów wiktoriańskich. Mamy widok na całe CBD (Central Business District), jesteśmy 15 minut spacerem od Opery i kilka miniut od Chinatown. Serce Sydney :- )
A nawiązując do tematu postu – czas zacząć odliczanie do wyjazdu na święta do Polski. Dawno nie byłam niczym tak podekscytowana. Nie będę owijać w bawełnę – tęsknię. Nie koniecznie za Polską jako taką, ale za ludźmi – za rodziną, przyjaciółmi, zjamomymi. Te 3 tygodnie, którę spędzę w Polsce to będzie szaleństwo. Grafik już się powoli wypełnia : -)